Legenda o Młyńczyskach
Młyńczyska to rozległe łąki u ujścia Iłownicy do Wisły. Jeszcze prawie sto lat temu łąki te należące o bogatych siedlaków nazywano Młyńczyskami. Nazwę tę można także spotkać w zapiskach Leopolda Pieski.
***
Trzysta lat temu ze zbójnickiej wyprawy na bogaty austriacki wówczas Śląsk wracał Ondrusz Szebesta, zwany Ondraszkiem. Drużyna harnasi dotarła do Wisły, gdzie w Zabrzegu od wielu wieków znajdowała się promowa przeprawa, z której korzystali kupcy wiozący na Śląsk sól, węgierskie wina i inne towary.Przewoźnik od razu rozpoznał zbójnika Ondraszka, jego sławny obuszek, który ten otrzymał od czarownicy na Łysej Górze i czynił do niezwyciężonym.
W chacie przewoźnika przy przednim węgrzynie biesiadowała wesoła zbójnicka kampania. Lato było już w pełni, a szeroka tu Wisła płynęła leniwie. Zapatrzony w spokojną wodę rzeki, w której odbijał się złoty księżyc, Ondraszek rozkazał przewoźnikowi spuścić na wodę stojącą przy promie łódź. Wszedł do niej Ondraszek i młody harnaś z pobliskich Dziedzic – Walenty Jarczok, a przewoźnik skierował łódź na środek rzeki.
Wśród rozległych łąk od Zabrzega do Dziedzic, Wisła wiła się meandrami, a łódź raz płynęła na północ ku błyszczącej na niebie Wielkiej Niedźwiedzicy, raz na południe ku oświetlonych światłem księżyca szczytom Beskidów. Dotarli do dziedzickiej przeprawy i zawrócili.
Przy ujściu Iłownicy do Wisły Ondraszek powiedział:
- Tu zbudujemy nasze nowe siedlisko! Na bogaty Śląsk stąd blisko, nasze siedziby w górach niedaleko, a rozległe bagna i dziewiczy las osłonią nas od ciekawskich oczu pana na Zamku w Bielsku, a i okrutny hrabia szukać nas tu nie będzie.
U ujścia Iłownicy do Wisły Walenty Jarczok, harnasie i pracowici górale – mistrzowie w ciesielskiej robocie – mieli zbudować obszerny dom, a na rzece Iłownicy – młyn.
Ondraszek niebawem ruszył w góry, a po paru dniach do Jarczoka dołączyli cieśle i sławny młynarz aż znad Wagu.
Była późna jesień, kiedy potężne dęby i jesiony, lipy i brzozy leżały na ziemi, a w miejscu przyszłego młyna spiętrzono wodę rzeki.
Na zimę Walenty Jarczok z harnasiami dołączył do Ondraszka. Nad Iłownicę powróciła wiosna i po paru tygodniach ciężkiej pracy stanął obszerny dom dla Ondraszka i jego kompanów, a woda Iłownicy z szumem uderzała w łopaty koła wodnego i poruszała wielkie kamienie młyńskie.
Ciężka praca przy wznoszeniu siedliska dla zbójników znudziła Walentego Jarczoka. Kusiło go zbójowanie. Ruszył na bogate szlacheckie dwory. Wyprawa skończyła się dla niego pojmaniem i śmiercią.
Wiele zim spędził Ondraszek ze swoimi harnasiami w nowej siedzibie nad Wisłą. Szumiał młyn nim skuły go lody, a nową siedzibę nazwali zbójnicy Młyńczyskami. Spiżarnia była pełna zapasów żywności, drwa zostały przygotowane na ogień, a bukowe szczapy na łuczywa. Zbójnicy spędzili tu niejedne święta Bożego Narodzenia, a gdy przywódca rozkazał – ruszali na bogate dwory i wędrujących kupców.
Zbójnik, jo se zbójnik,
przy wiślańskim brodzie,
Cekom na Ślezioka
z piniondzami pudzie – śpiewali.
Ondraszek wymuszał na szlachcie ulgi dla chłopów w pańszczyźnie, a zagrabione pieniądze rozdawał wiejskiej biedocie.
I stała się rzecz straszna; jeden ze zbójników – Juraszek zdradził Ondraszka, aby otrzymać pieniężną nagrodę. W 1715 roku stracono Ondraszka.
Po jego śmierci harnasie rozproszyli się po beskidzkich lasach i słowackich górach. W Młyńczyskach pozostali niedołężni już i schorowani zbójnicy, i nowi uciekinierzy od swoich okrutnych panów. Młyn mielił zboże dla nich, a wielki piec chlebowy piekł pachnący chleb.
Aż pewnej wiosny, gdy w górach ruszyły śniegi a ulewne deszcze podniosły wody w rzekach – ruszyła niespotykana powódź. Jak okiem sięgnąć, od Ligoty po Goczałkowice, od Zarzecza po Kaniów – wszędzie morze wody. Rwąca Wisła najpierw zalała chatę i młyn, a później jej wartki prąc uniósł je ku morzu.
Młyńczyska nad Wisłą i Iłownicą to urocze łąki, liczne bociany i inne ptactwo, i legenda, w której są: Ondraszek, Jarczok, Juraszek i harnasie, i cichy szum wody poruszającej przed wiekami tajemniczy młyn.