Zamierzenia obronne Czechowic-Dziedzic i ich realizacja w 1939 r.
Czechowice i Dziedzice zostały objęte obroną GO (Grupa Obronna) – „Bielsko” dowodzonej przez gen. bryg. Mieczysława Borutę - Spiechowicza w składzie 21 DPG (Dywizji Piechoty Górskiej) gen. bryg. Józefa Rudolfa Kustronia oraz 6 DP (Dywizja Piechoty) gen. bryg. Bernarda Monda. Odcinek tej obrony liczył 35 km długości - miedzy pasami Rybnik - Oświęcim i Istebna - Andrychów.
Dla bezpośredniej obrony Dziedzic i Czechowic postanowiono sformować kompanię ON (Obrony Narodowej) „Dziedzice” w składzie batalionu „Bielsko” 22 pp (pułku piechoty) rezerwy ON (powstałego ze Śląsko-Cieszyńskiej Półbrygady ON), wchodzącego w skład 21 DPG gen. Józefa Kustronia. Faktem potwierdzającym sformowanie tej kompanii była złożona przysięga żołnierska ok. 25 sierpnia w rejonie ul. Hugona Kołłataja za kościołem obok istniejącego parku. Jednym z oficerów tej kompanii (d-ca plutonu, z-ca d-cy kompanii) był ppr. Roman Bazgier z Czechowic (z ul. Juliusza Słowackiego). Nieznany jest udział tej kompanii w obronie naszego terenu, jak i dalsze jej dzieje. Losy wojny nieco zmieniły pierwotne założenia, niemniej Czechowice i Dziedzice odegrały w tej nierównej wojnie znaczącą rolę w działaniach obronnych 21 DP Górskiej.
Wynikiem zbiórki na FON -Fundusz Obrony Narodowej było poświecenie 15 sierpnia 1939 r. ciężkiego karabinu maszynowego i przekazanie go 3 psp (Pułkowi Strzelców Podhalańskich). W tej uroczystości pod restauracją Stryczka wzięła udział również dziedzicka drużyna harcerska im. ks. Józefa Lodzina.
Na terenie Czechowic i Dziedzic zaplanowano również polowe umocnienia obronne. Od pomocy stanowisko ogniowe na Kępie Renardowickiej (tylko w zamierzeniach), dalej umocnienia obronne na rzece Iłownicy głównie w rejonie mostu na Zabrzeg. Kolejne obiekty to rowy strzeleckie i zasieki w rejonie Śledziowni i ul. Zielonej nad potokiem Rudek oraz naturalna przeszkoda - Stawy Kłaptoczowe.
Następnym rejonem organizowanych polowych ziemnych umocnień i obrony cywilnej był rejon ulicy Jagiellońskiej po klasztor Ojców Jezuitów. Z zebranych informacji nie do końca uwierzytelnionych - na terenie klasztoru przygotowywane miało być stanowisko ogniowe z działkiem przeciwlotniczym (zenitówką).
Odmiennym systemem obronnym miał być objęty odcinek Stara Gmina - ul. Kopernika. Było to planowane przedłużenie umocnień pozycji „Bielsko” mające stanowić północne skrzydło ufortyfikowań u podnóża Beskidu Śląskiego. Ta polowa pozycja wzmocniona miała być 4 żelbetowymi schronami bojowymi dla ciężkich karabinów maszynowych. Pozycję budowano na skarpie nad brzegiem potoku zwanym Cechówką, ale także Rakówką, wzdłuż starej drogi Katowice - Bielsko (po zachodniej stronie) wzmacniając ją okopami i zasiekami. Wytyczono pola minowe, nie zdołano ich jednak uzbroić. Prace fortyfikacyjne rozpoczęto w drugiej połowie sierpnia 1939 r. Przy budowie zatrudnieni byli żołnierze służby zasadniczej. Do l września wykonano tylko jeden gotowy schron bojowy typu „skośnego” na 2 ckm-y (przy Starej Gminie do dziś zachowany).Nie zdołano go jednak wyposażyć w podstawowy sprzęt i uzbrojenie. Teren w pełni zabezpieczono i przygotowano pod względem obronnym (bez uzbrojenia) oraz polem ostrzału.
Dalsze 3 schrony bojowe rozpoczęto budować i zdążono jedynie wyjść z uzbrojeniem z fundamentów (nie ma śladu tych budowli). Ich lokalizacja to :na zapleczu dawnej remizy strażackiej nad potokiem, dalsze dwa zlokalizowane były po obu stronach ulicy Mikołaja Kopernika około 100 m od skrzyżowania ulic Mikołaja Kopernika, Legionów i Ignacego Łukasiewicza (w zamyśle miały to być schrony siostrzane osłaniające się wzajemnie).
Uogólniając - zamierzenia obronne (polowe) ujmowały obronę od zachodu. Stąd linia obronna umocnień polowych uwzględniająca naturalne uwarunkowania pokryciem i ukształtowaniem terenu przebiegała od Kępy Renardowickiej, rzeką Iłownicą i potokiem zwanym Rudkiem w Dziedzicach i Czechówką w Czechowicach. Linia ta miała uwzględnić nie tylko obronę od kierunku zachodniego, ale również w części starą drogę Katowice-Bielsko (czyli ówcześnie i obecnie ul. Legionów) - w rejonie Renardowic, Klasztoru, Starej Gminy i ul. Mikołaja Kopernika. Nie do określenia jest dziś, jaką te polowe budowle obronne (w większości nie dokończono ich budowy i wyposażenia) odegrały rolę w tej błyskawicznej wojnie (blitzkriegu) -jeśli jakąkolwiek odegrały.
Podstawowym jednak elementem obrony było przybycie od rana l września i objęcie głównych pozycji - batalionu 202 Pułku Piechoty Rezerwy - Batalionu Obrony Narodowej „Bielsko” pod dowództwem mjr Mieczysława Drabika. Jego 6 kompania ( d-ca kpt. Sergiusz Pisarczuk) uprzedzając atak niemiecki przystąpiła do planowego niszczenia rafinerii. Pod koniec dnia batalion wszedł w kontakt ogniowy z nieprzyjacielem wspartym czołgami. Batalion dobrze wytrzymał napór, jedynie 5 kompania (d-ca kpt. Stanisław Freisler) zmuszona była do wycofania się na kolejną rubież obronną.
Epizodem obronnym opisanym przez Zabrzeżan (w książce „Cmentarz w Zabrzegu”) było powstrzymanie 2 września dwóch niemieckich czołgów na drodze z Zabrzega, w obrębie mostu na Iłownicy . Wskutek zatarasowania drogi powalonymi drzewami czołgi wycofały się. Prawdziwy atak Niemców nastąpił w godzinach popołudniowych 2 września przez austriacką 44 Dywizję Piechoty (d-ca gen. por. Albrecht Szubert) z niemieckiego XVII Korpusu Armijnego, która po zajęciu poprzedniego dnia Ostrawy i Frysztatu. Wybierając kierunek głównej pozycji obronnej 21 DP Górskiej (d-ca gen. bryg. Józef Kustroń) przemieszczała się wzdłuż linii kolejowej Bogumin - Dziedzice.
Oddział rozpoznawczy tej dywizji na samochodach pancernych i piechota na ciężarówkach niespodziewanie i znienacka wjechał do Dziedzic, usiłujac opanować je z marszu z pomocą grup dywersyjnych rekrutujących się z miejscowej ludności niemieckiej kierowanej w rejonie bielskim przez Ernsta Lanza.
Dzięki energicznemu przeciwdziałaniu broniącego Dziedzice batalionu ON „Bielsko” (d-ca mjr Mieczysław Drabik) - zostały natychmiast z powrotem odebrane. Ostatecznie o wyniku boju przesadził III batalion 3 psp (Pułku Strzelców Podhalańskich, d-ca ppłk Iwaszkiewicz), który wycofany z Bogumina wchodził do Dziedzic. Niemcy wycofali się też natychmiast i w ten sposób pomocne skrzydło polskiej 21 DP Górskiej zostało obronione.
Utrzymanie Dziedzic miało olbrzymie znaczenie gdyż utrata tego rejonu przekreśliłaby plany przyjściu z jakąkolwiek pomocą zgrupowaniu „Ignacy” i odwodowych oddziałów 6 DP walczących z 5 Dywizją Pancerną niemiecką. Ta śmiała pomoc zrodziła się w dowództwie GO „Bielsko” i zakładała uderzenie od południa z Dziedzic w skrzydło 5 D Pancernej niemieckiej, które miało wykonać zgrupowanie czterech batalionów piechoty i dwóch dywizjonów artylerii. Na miejsce koncentracji wyznaczono Dziedzice i okolice.
Na d-cę tego ugrupowania wyznaczono d-cę 3 psp (Pułku Strzelców Podhalańskich) ppłk Juliusza Czubryta. Dla jej osłony wyznaczono broniącą Dziedzic brygadę Obrony Narodowej „Bielsko” (d-ca mjr Mieczysław Drabik), którą w zamyśle ppłk Czybryta miała być czwarta brygada biorąca udział w planowanym kontrataku. Ustalono, że ppłk Czubryt wyjdzie do uderzenia około 21.20. Mimo, że akcja ta miała duże szansę powodzenia, wobec innych wydarzeń dowództwo Armii Kraków zakazało przeprowadzenia tego przeciwuderzenia (w ostatniej niemal chwili, kiedy dwa bataliony ppłk Czubryta były w marszu).
W miejsce kontrataku na skrzydło niemieckiej 5 D Pancernej wszystkie jednostki wycofały się na Kęty i tak zakończyła się obrona Dziedzic, Czechowic i nie tylko oraz wsparcie Pszczyny.
Inną, jeszcze jedną formą obrony była planowana i nieźle zorganizowana ewakuacja ludności obejmująca rodziny pracowników państwowych. Urzędy ewakuowały się we własnym zakresie. Ze stacji Dziedzice wyjechały 3 (?) pociągi ewakuacyjne. Dwa z nich dotarły do miejsca przeznaczenia - do miejscowości Mościska i Dolina. Trzeci dojechał jedynie do stacji Bogusławice pod Tarnowem, przed Dunajcem, na którym wcześniej wysadzono most kolejowy, a transport i stacja zostały przez Niemców zbombardowane. Zbombardowane zostały również transporty, którym udało się dojechać do miejsca przeznaczenia, obyło się jednak bez większych strat w ludziach.
Cześć mieszkańców Czechowic i Dziedzic podjęła ucieczkę na własna rękę. Jedni i drudzy w zdecydowanej większości, w różnych odstępach czasu powrócili w „noc okupacji”.
Wiesław Koutny