Niezwykła podróż sprzed 77 lat.
Niestety nic nie wiemy o autorach tego interesującego notatnika, który Izbie Regionalnej podarował pan Jerzy Czader. W niewielkim zeszycie na 64 stronach znajdują się 32 odręcznie wykonane czarnym bądź niebieskim atramentem ilustracje, których autorem jest Tadeusz Skoczyński, niewątpliwie wielce utalentowany rysownik. Aby w pełni udokumentować swą wędrówkę podróżnicy zebrali 75 urzędowych pieczęci z odwiedzanych miejscowości.
Do tekstu dołączono niewielką mapę Polski z wyznaczonym szlakiem wędrówki oraz dwie odręcznie wykonane mapki: jeziora Gopło oraz ujścia Wisły wraz z Wolnym Miastem Gdańskim i Półwyspem Helskim.
Na zakończenie wędrówki, która trwała od 18 maja 1933 roku do 26 sierpnia 1933 roku z przerwą w dniach 27 czerwca do 9 lipca, wędrowcy dokonali skrupulatnego opisu swej podróży. Przytoczymy tu tylko niektóre z nazw odwiedzanych miejscowości. Podróż rozpoczęli w Krakowie, gdzie wyruszyli do Zakopanego, a potem przez Babią Górę do Żywca stąd przez Baranią Górę do Wisły, Cieszyna, Zebrzydowic. I tu choć tak blisko byli od Czechowic i Dziedzic nie dotarli jednak do naszego miasta, bo skierowali się przez Żory, Rybnik do Katowic, dalej na północ w stronę Sieradza, Kruszwicy Torunia aż do Gdyni.
Kolejny etap prowadził z Gdyni do Warszawy, a dalej Lublina i przez kresy wschodnie aż do granicy z Rumunią w Zaleszczykach.
Ostatni etap z Zaleszczyk w kierunku Kołomyji, a dalej do Ustrzyk Dolnych, Sanoka, Krosna, Jasła by powrócić do Krakowa. Z tego zestawienia dowiadujemy się też, że wędrowcy nieśli plecaki o wadze 6 kilogramów, że maszerowali dziennie przeciętnie przez 8 godzin z 10 minutowymi odpoczynkami co 10 km. Nocowali głownie w stodołach z rzadka w domach, a bywało, że i na wolnym powietrzu. Towarzyszyła im świetna pogoda, nieliczne deszcze były krótkotrwałe. Jedynie w Zakopanem i na Babiej Górze napotkali na śnieg i mgłę. Niebezpieczną przygodę przeżyli 13 sierpnia 1933 roku w Worochcie przechodząc przez wezbrany Prut, gdzie zastali zerwany most i musieli przejść po belce 8 metrów nad powierzchnią wezbranej rzeki.
Podczas wędrówki skrupulatnie zbierali pieczątki i podpisy urzędników. Odnotowywali także piękne widoki, oceniali urodę kobiet (najbardziej przypadły im do gustu góralki). Zdobyli też cenny autograf.
W Gdyni spotkali wybitnego polskiego aktora komediowego, gwiazdę ówczesnej kinematografii, Adolfa Dymszę, który wpisał się do notatnika 27 maja 1933 roku.
Ta niesamowita podróż warta jest pamięci, a niezwykły pamiętnik to nie tylko świadectwo wspaniałej przygody, ale i cenne źródło historyczne chociażby jako zbiór pieczęci z nieistniejących już dziś urzędów. Wszak uwieczniono tu też miasta, które są dziś poza granicami Polski.
Zofia Barzyk