• Działalność edytorska
  • Książki
  • "W kręgu znanych dziedzickich rodów Machaliców, Stryczków, Janików, Kielochów"

"W kręgu znanych dziedzickich rodów Machaliców, Stryczków, Janików, Kielochów"

ksiazka3.jpgErwin Woźniak

Czechowice-Dziedzice 1993

RÓD MACHALICOW
W Dziedzicach w pierwszej połowie XVIII wieku wśród 14 siedlaczych rodzin — dwie rodziny to Machalicowie. Pierwsza z tych rodzin w 1739 roku przejęła gospodarstwo Mateusza Puchałki, na którym w latach 1739—1745 gospodarował Andrzej Machalica. Było to gospodarstwo duże, bowiem dla czechowickiego kościoła składało meszne w maksymalnej wysokości 4 wiertli owsa. Po Andrzeju Machalicy gospodarstwo to przejął Jerzy Machalica. W 1749 roku inne siedlacze gospodarstwo obejmuje druga rodzina Machaliców, a mianowicie Jan Machalica, które po jego śmierci w 1770 roku przeszło w ręce Jakuba Jurczyka.
Machalicowie mieszkali w Dziedzicach kilka wieków wcześniej, o czym świadczą protokoły sądu Państwa Bielskiego. Być może jako chałpnicy wykonywali prace na rzecz siedlaków i pana na Bielsku. Wyróżniali się inicjatywą, rzetelnością i pracowitością skoro na początku XVIII w. weszli do grona nielicznych dziedzickich rodzin siedlaczych. W protokołach zwierzchności pana na Bielsku czytamy o Walentym Machalicy (protokół z 30 lipca 1688 r.) i Janie Machalicy (protokół z 30 stycznia 1694 r.).

RÓD STRYCZKÓW
Rodzina Stryczków należy do najstarszych siedlaczych dziedzickich rodzin. Często to nazwisko występuje w protokołach sądowych zwierzchności pana na Bielsku (o Marcinie Stryczku czytamy w protokołach z 27 czerwca i 27 lipca 1693r.) W pierwszej połowie XVIII wieku w Dziedzicach mieszkało 14 rodzin siedlaczych, składających daniny dla czechowickiego kościoła w najwyższym wymiarze. Wśród tych rodzin — to rodziny Stryczków, a mianowicie Szymona Stryczka oraz Jerzego Stryczka. Gospodarstwo Szymona Stryczka w 1751 przejął Andrzej Kieloch, natomiast na gospodarstwie Stryczka gospodarowali kolejno: od 1733 roku Szymon Stryczek, a od 1770 roku Jakub Stryczek. Do Stryczków należała najstarcza karczma w Dziedzicach, która mieściła się w dużym drewnianym, krytym słomą domu (dzisiaj ul. Legionów 20), przy drodze, którą wiódł szlak handlowy od Krakowa, przez Bielsko, Dziedzice, Pszczynę do Wrocławia. Był to ruchliwy szlak, którym przepędzano bydło na Śląsk oraz przewożono sól, wódkę, tytoń i wyroby rzemiosła. Według lokalnej tradycji w gospodzie Jakuba Stryczka zatrzymał się w 1780 roku cesarz Józef II, który z Wiednia jechał do Wrocławia. W tej karczmie miał Józef II wraz ze swym dworem spożyć śniadanie: jaja gotowane na miękko i chleb z masłem. W 1904 roku nowy właściciel gospodarstwa i karczmy — Jan Stryczek na miejscu drewnianej karczmy wybudował okazały murowany budynek gospody, w której tętniło życie kulturalne Dziedzic,

RÓD JANIKOW
Rodzina Janików należy do najstarszych dziedzickich rodzin. Z tego rodowego gniazda wyszedł Tadeusz Adolf Janik, działacz niepodległościowy naszego terenu, długoletni prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Dziedzicach, organizator i dowódca kompanii legionistów, którzy razem z Józefem Piłsudskim walczyli o niepodległą Polskę.

FRAGMENTY PAMIĘTNIKA
Losy dzieci siedlaczej rodziny Kielochów-„Wronów” w Dziedzicach kształtowały się podobnie jak w innych rodzinach należących do tej kategorii społecznej na Śląsku Cieszyńskim. W Dziedzicach na przełomie XIX i XX w. było według zdania mojej matki takich rodzin trzynaście. Spośród synów siedlaczych tylko jeden dziedziczył ojcowiznę, niekoniecznie najstarszy. Pozostali starali się przyżenić na co najmniej zagrodnicze gospodarstwa rolne, kształcili się na księży, urzędników lub deklasowali się na robotników fabrycznych. Aż do początków XX w. było regułą, że małżeństwa były zawierane między swojakami i swojanami, czyli między dziećmi siedlaków. Małżeństwo rygorystycznie załatwiali rodzice, nie pytając o zgodę dzieci. Członkiem siedlaczej grupy społecznej zostawało się przez urodzenie. Małżeństwa dzieci siedlaczych z przedstawicielami niższych kategorii społecznych zaczęły się coraz częściej pojawiać od początku XX w. Wtedy też przestano je ujemnie oceniać. Przyczyniły się do tego stosunkowo wysokie, według ówczesnych wyobrażeń, zarobki niektórych robotników, na przykład kolejarzy. [...]
Sytuacja Pawia Kielocha po przejęciu przez niego gospodarstwa pod numerem 6 w Dziedzicach nie była wesoła. Matka i ojczym, na zasadzie prawa zwyczajowego, zastrzegali sobie wymowę. Obarczono też nowego właściciela gospodarstwa stosunkowo wysoką kwotą spłat na rzecz braci i nie wywianowanych jeszcze sióstr. Wynosiła ona 10.000 reńskich (20.000 koron austriackich)1. Starsi bracia, Franek, Jędrys, a może i Józef zostali — jak się wydaje — spłaceni z dochodów gospodarstwa wcześniej, zanim objął je Paweł Kieloch. Kwotę 10.000 reńskich, jak to opowiadała Maria Kielochowa — matka autora, trzeba było pokryć z dochodów gospodarstwa i z jej posagu. Wymagało to wielu zabiegów i oszczędności. Gospodarstwo było w dodatku zaniedbane, nie było w nim wielu potrzebnych maszyn. Trzeba je było kupić, stosując się do potrzeb intensywniejszej niż dotąd gospodarki.

 

ksiazka3.jpg