Zapałkownia - historia
Czechowicka fabryka zapałek w swojej stuletniej historii miała okresy kryzysowe, jak i lata prosperity.
Produkcja w Czechowicach ruszyła w 1921 roku. Zapałki były niezwykle potrzebnym towarem w
odbudowującej się Polsce, dlatego przemysł zapałczany był jednym z wiodących w młodym państwie.
W sumie po I wojnie światowej na krajowym rynku działały cztery zakłady, w Sianowie, w
Częstochowie, Bystrzycy Kłodzkiej i właśnie w Czechowicach. Była to najnowocześniejsza wówczas
fabryka w Polsce, z największą zdolnością produkcyjną.
Młody polski rząd nie miał jednak doświadczenia w zarządzaniu tego typu biznesem, dlatego w kilka
lat po rozpoczęciu produkcji zdecydował się na współpracę z jednym z największych graczy w branży
zapałczanej na świecie - International Match Corporation. Tak powstał Polski Monopol Zapałczany, w
skład którego weszły również czechowickie zakłady.
To czas wyjątkowego rozwoju dla Zapałkowni, której produkcja była towarem pierwszej potrzeby w
jeszcze nie w pełni zelektryfikowanym kraju. Okres prosperity przekreśliła jednak II wojna światowa i
okupacja niemiecka. Zakład w Czechowicach przeszedł pod zarząd niemiecki i produkował przez cały
okres wojny. Z wojennej zawieruchy wyszedł praktycznie bez żadnych strat. Miasto zostało
wyzwolone w lutym 1945 roku a już w kwietniu tego samego roku w zakładach wznowiono produkcję
zapałek.
Okres powojenny to czas zawirowań dla czechowickiej fabryki. Co prawda odbudowująca się po II
wojnie światowej Polska potrzebowała zapałek, ale brakowało środków na inwestycje. Powojenna
produkcja odbywała się wciąż na przedwojennym sprzęcie. Dopiero modernizacja i rozbudowa w
latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku, spowodowała, że zakład stał się największym i
najnowocześniejszym w branży. To też czas największego zatrudnienia i największej produkcji w
Czechowicach.
Kryzys przyszedł wraz z przemianami gospodarczymi, w latach 90, gdy nastąpiło załamanie rynku
zapałczanego w Polsce. Przyczyniły się do tego przede wszystkim tanie i jednorazowe zapalniczki
"made in China". Nie bez znaczenia było również upowszechnienie zapalarek w kuchenkach
gazowych. Polacy nagle przestali kupować zapałki.
Większość fabryk działających w Polsce nie wytrzymała tego zapałczanego kryzysu. Obecnie w
dawnych zakładach w Bystrzycy Kłodzkiej jest Muzeum Filumenistyczne, a w Częstochowie -
prywatne Muzeum Produkcji Zapałek.
Czechowickie zakłady wyszły z kryzysu lat 90. obronną ręką. Ratunkiem były m.in. zagraniczne
kontrakty, które udało się wtedy pozyskać. Polskie zapałki zaczęły trafiać do Niemiec, a nawet do
Egiptu, a eksport stanowił nawet 40 proc. produkcji. Hitem stały się także zapałki reklamowe, które
zamawiały firmy, sieci hotelowe czy restauracje.
Nic dziwnego, że potencjał w fabryce dostrzegł zagraniczny inwestor. Po komercjalizacji w 2007 r.
Przedsiębiorstwa Państwowego Czechowickie Zakłady Przemysłu Zapałczanego i przekształceniu w
jednoosobową spółkę Skarbu Państwa czechowicka Zapałkownia została sprzedana w 2011 r. firmie
PCC Consumer Products Czechowice, wchodzącej w skład niemieckiej Grupy PCC.
Nowy właściciel mocno postawił na eksport. Czechowickie zapałki trafiały na rynki Unii Europejskiej i
nie tylko. Ponadto szukając nisz rynkowych mocno rozszerzył asortyment fabryki o podpałki,
rozpalacze czy produkty specjalistyczne. Te działania nie pomogły jednak w przetrwaniu kolejnego i -
jak się okazuje - ostatniego dla Zapałkowni kryzysu.
- W obecnej sytuacji, gdy na każdej wyprodukowanej zapałce notujemy stratę, nie ma możliwości
kontynuacji działalności. Nowe zamówienia czy kontrakty tylko powiększałyby stratę. Likwidacja
przeprowadzona w planowy sposób była jedynym rozwiązaniem - podsumowuje Wojciech Zaremba,
przewodniczący rady nadzorczej PCC Consumer Products.
Po upadku Zapałkowni w Europie pozostanie tylko jeden przemysłowy producent zapałek na
Węgrzech. Cztery miesiące wcześniej zbankrutował jeden z największych konkurentów czechowickiej
fabryki - Pinskdrew na Białorusi. To zakład zbudowany w 1880 r. jeszcze przez polskich
przedsiębiorców pod zaborem.
- To jest stypa. Z sektora przemysłowego w Polsce znika branża zapałczana. Na naszych oczach
umiera kolejna dziedzina przemysłu, która funkcjonowała przez 170 lat w Polsce - mówi Jacek
Cwetler, kustosz Izby Regionalnej Miejskiego Domu Kultury w Czechowicach Dziedzicach, który część
industrialnego dziedzictwa Zapałkowni chce zachować. W planach ma stworzenie w Czechowicach
unikalnej na skalę europejską stałej ekspozycji poświęconej przemysłowi zapałczanemu. Stałaby się
ona częścią tworzonego w mieście muzeum przemysłu.
Jak wskazuje, czechowicka Zapałkownia stworzyła niesamowitą wręcz linię designu na opakowaniach
zapałczanych. - To miniaturowe dzieła sztuki i skarby filumenistyczne. Na etykietach prezentowana
była historia Polski, strojów ludowych. Powstały przepiękne serie poświęcone przyrodzie, kwiatom
czy ptakom polskim, były cykle z herbami miast. Wszystkie mają dziś niezwykłą wartość
kolekcjonerską - ocenia.
Likwidacja fabryki to także cios dla miasta, które od lat budowało swoją strategię promocyjną wokół
zapałek. "Czechowice - Miasto z zapałem" - tak brzmi jego hasło promocyjne.
- Tracimy element industrialny, a do końca nie mamy pomysłu, jak te Czechowice mają dalej
wyglądać. Kiedyś było to miasto wielu zakładów przemysłowych najróżniejszych branż od A do Z. A
jak nieistniejąca już Apollo, czyli fabryka części do rowerów Romet, Z jak Zapałkownia, po której
wkrótce też nie będzie śladu - wspomina Jacek Cwetler.
Jak dodaje, Czechowice oczywiście mają potencjał do odtworzenia swojej nieprzemysłowej historii.
Wokół miasta roztaczają się przepiękne tereny stawowe, gdzie znaleźć można siedliska bardzo
rzadkich gatunków ptaków, czarnych bocianów, zimorodków czy perkozów. Tym samym miasto ma
szansę na nowe otwarcie w obszarze chociażby agroturystki. Jednak problemem do rozwiązania jest
to, co zostawiają po sobie odchodzące do historii zakłady przemysłowe. Miasto mierzyć się musi z
problemem skażenia przemysłowego.